Saturday, April 19, 2008

VII Międzynarodowy Rajd Katyński

VII Międzynarodowy Rajd Katyński

VII Motocyklowy Rajd Katyński cz.7




VII Międzynarodowy Rajd Katyński
Trasa VII Rajdu 2007
Opinie Uczestników
Sprawozdanie z VII Rajdu
Nagrody
TRASA VII-GO MIĘDZYNARODOWEGO MOTOCYKLOWEGO RAJDU KATYŃSKIEGO
25.08 - 9.09.2007 r.

Trasa 6000 km
24 sierpnia(piątek) Wilanów
Po południu zbieramy się w świątyni Opatrzności Bożej w Wilanowie, tam rozstawiamy namioty.
O godzinie 17:00 kolacja i odprawa, podział na grupy.

25 sierpnia(sobota) Warszawa-Lwów (380 km)
godz.10:00 uroczystość rozpoczęcia VII Motocyklowego Rajdu Katyńskiego przed Grobem Nieznanego Żołnierza w Warszawie.
Organizuje KG Policji. godz.11:00 start: Warszawa - Lwow (380km)
Złożenie wieńców na GNZ, przed Pomnikiem Katyńskim, na Pl. Zamkowym w Warszawie, przed Pomnikiem Katyńskim w Tarnogrodzie. Przekroczenie granicy polsko-ukraińskiej w Rawie Ruskiej ok. godz. 17:00
Złożenie wieńca na grobie Hetmana Wielkiego Koronnego, Stanisława Żółkiewskiego.

26 sierpnia(niedziela) Lwów
Msza św. w Katedrze Lwowskiej, spotkanie z Polakami.
Wspólne złożenie wienców na Cmentarzu Łyczakowskim w Kwaterze Orląt, na grobie Marii Konopnickiej i innych.
Złożenie wieńca na Wzgórzach Woleckich, w miejscu zbrodni niemieckich na profesorach Uniwersytetu Jana Kazimierza i ich rodzinach.
Złożenie wieńca przed pomnikiem Adama Mickiewicza.



27 sierpnia(poniedziałek) Lwów-Okopy św. Trójcy (390 km)
Zbaraż -Trembowla - Buczacz - Jazłowiec
Ognisko nad Dniestrem i Zbruczem


28 sierpnia(wtorek) Okopy św. Trójcy - Kamieniec Podolski (50 km)
Chocim - Żwaniec
Ognisko na Starym Zamku


29 sierpnia(środa) Kamieniec Podolski - Kijów-Bykownia (431 km)
Bar - złożenie wieńca na cmentarzu żołnierzy z 1920 roku, wizyta w Domu Polskim.
Brachilow spotkanie z Polakami na cmentarzu przy grobach polskich żołnierzy
Berdyczow - spotkanie z mlodzieżą szkolną.
Bykownia - Msza św. nad mogiłami żołnierzy polskich, ognisko



30 sierpnia(czwartek) Kijów - Charków (484 km)
Msza św. na Cmentarzu Wojennym, złożenie wieńców.


31 sierpnia(piątek) Charków - Kursk (250 km)
Przekroczenie granicy ukraińsko - rosyjskiej ok. 9:00


1 września(sobota) Kursk - Moskwa (528 km)



2 września(niedziela) Moskwa - Miednoje (200 km)
Wizyta w sierocińcu.
Uroczystość na Cmentarzu - organizuje Policja.
Złożenie wieńców.
Wieczorne ognisko.


3 września(poniedziałek) Miednoje - Ostaszków (200 km)



4 września(wtorek) Ostaszków - Katyń (466 km)



5 września(środa) Katyń
Spotkania z mlodzieżą polską i rosyjską.
Msza św. i złożenie wieńców na Cmentarzu Wojennym.


6 września(czwartek) Katyń - Mińsk (340 km)
Przekroczenie granicy rosyjsko - białoruskiej ok. godz. 9:00
Zlozenie wiencow w Kuropatach.


7 września(piątek) Mińsk - Jezioro świteź (191 km)
Ognisko. Wieczór poezji romantycznej nad jeziorem.


8 września(sobota) Jezioro świteź - Sokółka (246 km)
Nowogródek, Lida, Grodno - spotkania z Polakami.


9 września(niedziela) Sokółka - Warszawa (250 km)




--------------------------------------------------------------------------------

9 września(niedziela) przerwanie Rajdu
Uczestnicy rozjeżdżają się do domów - wracają 22 września (sobota) o godz. 10:00 do Katedry Polowej Wojska Polskiego przy ul.Długiej na nabożeństwo dziękczynne. Po nabożeństwie w zwartym szyku wjeżdżamy na Pl. Marszałka Piłsudskiego, przed Grób Nieznanego Żołnierza gdzie o godz. 12:00 nastąpi uroczyste zakończenie Rajdu i rozdanie nagród. Naszymi gośćmi podczas uroczystosci zakończenia Rajdu Katyńskiego będzie 350 delegatów na III Swiatowy Zjazd Polakow i Polonii świata, który w dniach 22-26.września będzie obradował w Warszawie. Wspólnie złożymy wieńce na Grobie Nieznanego Żołnierza.



--------------------------------------------------------------------------------
OPINIE

Witamy serdecznie
Wiktorze minął już tydzień od naszego powrotu z rajdu katyńskiego a ciągle jesteśmy myślami na rajdzie. Pragniemy podziękować za niezapomniane przeżycia, za dobrą lekcje historii i wspaniałą atmosferę tego rajdu która na zawsze zostanie w pamięci.Swoje podziękowanie kierujemy również do ludzi w kraju i zagranicy którzy przyczynili się do zorganizowania tego wspaniałego rajdu. Wyjeżdżając na rajd byliśmy przygotowani na gorsze warunki a niejednokrotnie byliśmy mile zaskoczeni, i już dzisiaj jesteśmy gotowi na uczestnictwo w następnym rajdzie katyńskim.
Pozdrawiamy J.H. Gładcy

Szanowny Komandorze,
dziękuję serdecznie za udział w rajdzie, był to dla mnie wyjazd szczególny nie tylko ze względu na możliwość poznania krajów w których nigdy nie byłem, ale przede wszystkim na wymiar duchowy i moralny tej wyprawy. Możliwość odwiedzenia miejsc mordu naszych Rodaków głeboko mnie poruszyła, sądzę, że warto było pokonać wiele niewygód i trudów, aby znaleść się w miejscach, które były mi znane dotychczas jedynie z literatury.
Dziękuję raz jeszcze, pozdrawiam serdecznie
Robert Sirek
Bielsko-Biała

Wiktorze,
Melduje sie juz z tej strony Oceanu. Jeszcze raz dziekuje za goscine i doswiadczenie rajdowe. To byly niesamowite chwile... Wiem juz, ze bez Rajdu nie bede mogl zyc!
Serdecznie pozdrawiam
Jacek Niemczyk

Witam Panie Wiktorze!
Stosownie do Pana sugestii postanowiłem podsumować Rajd swoim subiektywnym okiem. W ogólnej ocenie uważam go za bardzo udany. Nieoceniony przy tym jest zresztą Pana wkład, bo, krótko mówiąc, bez Pana, by go nie było. Jednak nie byłoby go również bez nas - uczestników - zarówno tych już doświadczonych, jaki i tych "zielonych", którzy co roku do niego dołączają. Pana jednak, odniosłem takie wrażenie (nie byłem w tym odosobniony), poszczególne osoby nie obchodziły! Dla Pana liczył się ogół, który, dzięki swojej potędze w liczebności, mógł zwrócić na siebie uwagę. A przecież ten ogół tworzą zawsze pojedynczy ludzie! Niestety, Pan niejednokrotnie wykazywał się względem rajdowców arogancją, ignorancją i pychą! Zdaję sobie sprawę, że jeden człowiek, któremu zresztą należy wiele zawdzięczać, nie jest w stanie kierować tak liczną grupą różnego pokroju ludzi! Trudno zresztą nawet tego oczekiwać. Jednak od tego powinni być grupowi, których powinien Pan codziennie instruować, kierować nimi, przekazywać wszelkie uwagi i sugestie, a tak niestety nie było. Ja akurat jestem zadowolony ze swojego grupowego - Jacka z Sokółki, ale nie wszyscy mieli tyle szczęścia co grupa Czarna. śmiało mogę powiedzieć, że był to odpowiedni do tej roli człowiek, gdyż troszczył się o nas jak brat, choć też nie wiedział wszystkiego i kierował się często intuicją lub doświadczeniem wyniesionym z poprzedniego rajdu. Także, to co Pan robi od strony ideologicznej jest bardzo wartościowe i podpisuję się pod tym obiema rękoma, ale traci sporo blasku przez to niegodne traktowanie uczestników! Pan tylko potrafił powtarzać wciąż, że kto nie zdąży to jego sprawa, że nikt na nikogo nie będzie czekał, że jak mu się motocykl popsuje czy się zgubi, to niech sobie radzi sam! Jestem ciekaw jak by to wyglądało, gdyby Pan miał wypadek lub popsuł by się Panu motocykl? śmiem powątpiewać w to czy Rajd toczyłby się w sposób niezachwiany. Proszę się nad tym chwilę zastanowić, bo, choć nie życzę Panu tego, to kto wie co w przyszłości może się Panu przydarzyć? Dziękować Bogu możemy, że nic się nikomu nie stało! Bezwzględnie to Jego zasługa, a nie Pana! Pan zadbał o wiele, ale zapomniał o najważniejszym - żywym organizmie jakim są ludzie. I nie chodzi mi o zapewnienie nam hotelowego komfortu czy jedzenia na poziomie restauracyjnym. To wszystko było bez zarzutu, bo przecież każdy mógł coś zjeść (o ile zdążył nim usłyszał, że za 2 czy 5 minut odjeżdżamy!) i gdzieś się udać na spoczynek! Więcej nie trzeba było! Wielki tu zresztą ukłon w stronę Pana, Grzegorza i pewnie jeszcze wielu innych osób, dzięki którym było to możliwe, ale przecież "nie samym chlebem żyje człowiek..."! Reasumując, warto było jechać i wdzięczny jestem Panu, że dzięki Pana determinacji i poświęceniu mogłem tam być, poszerzyć swoje horyzonty, poznać "inny świat" i ludzi, zgłębić historię Polski i wynieść wiele pozytywnych wartości. Chwała Panu za to! Hańba natomiast za przedmiotowe traktowanie ludzi, bo bez nas, sam Pan by niczego nie osiągnął, a odnieść można było wrażenie, że w tym wszystkim, Pan realizuje swoje życiowe cele, nie bacząc jakim kosztem się to dzieje! Dlatego prócz głębokiego szacunku dla Pana, muszę powiedzieć, że powinien się Pan też wstydzić za swoje postępowanie, a nie jedynie "obrastać w piórka" i "puszyć" swoimi osiągnięciami! Jakże wielkim szacunkiem otaczał Pan spotykanych na trasie ludzi, których odwiedzaliśmy, a swoich pobratymców traktował jak psy! Mam nadzieję, że moje uwagi pomogą wyeliminować większość tych słabych stron Rajdu na przyszłość. Ja jednak póki co nie piszę się na kolejny, gdyż uważam, że jest to zbyt ryzykowne przedsięwzięcie i nie chcę liczyć następnym razem jedynie na opiekę Boga, mając świadomość, że nikt mi nie pomoże w razie wypadku, awarii czy zbłądzenia, a już w szczególności nie Pan! Jak Pan dobrze wie, przykład zawsze idzie z góry i ludzie bardzo często kierują się w ekstremalnych sytuacjach instynktami zwierzęcymi, a nie ludzkimi, skoro zamiast wsparcia, godnego traktowania i dania im dobrego przykładu, organizuje się "wyścig szczurów". Do tego wszystkiego, często spotykaliśmy się z brakiem konsekwencji w Pana decyzjach. Np. w Nowogródku miało być wspólne tankowanie, a ostatecznie była "wolna amerykanka". Przed granicą z Polską mieliśmy również zjechać na tankowanie, o czym jakoś Pan zapomniał, bo Pan paliwo miał, a co tam inni, niech się sami martwią! Mój kolega dojechał do Sokółki "na oparach" i na szczęście tylko 100 m przed stacją skończyło mu się paliwo. Poza tym, dużo ludzi przez to zostało po polskiej stronie z tymi szmatławymi pieniędzmi, którymi mogą sobie teraz jedynie cztery litery podetrzeć! Nie były to wprawdzie spore pieniądze, ale liczy się sam fakt, że jeszcze na sam koniec "wypiął" się Pan na nas! Nie rozumiem też sytuacji, w których bez przyczyny wyjeżdżaliśmy bladym świtem i przyjeżdżaliśmy do celu o "młodej porze" (tak było chociażby z przyjazdem do Ostaszkowa czy Katynia). Nie wiem czemu to miało służyć? Zdaję sobie sprawę, że łatwo się ocenia innych, ale uważam, że przy niewielkim wysiłku, mogło to wszystko znacznie lepiej wyglądać. Proszę jednak wybaczyć mi mój krytyczny ton i nie zapominać, że prócz niego mam też względem Pana wiele szacunku i wdzięczności za umożliwienie mi uczestnictwa w tak doniosłej sprawie dla Polski, Polaków jako narodu, Rodaków na wschodzie, Ukrainców, Rojan, Baiłorusinów i nas samych.
Łącze wyrazy szacunku - Adam Jucewicz

Bydgoszcz, dnia 10 września 2007r.
Minęło już jedenaście dni od zakończenia rajdu. Opadły emocje i w kilku zdaniach chciałbym wyrazić swoją opinię na temat tego wspaniałego przedsięwzięcia. Uczestniczyłem w nim po raz pierwszy i o dziwo, ogólnie wszystko mi się podobało. Podobały mi się patriotyczne cele rajdu, które zostały w pełni osiągnięte. Pozytywnie zaskoczyło mnie koleżeństwo i gotowość niesienia pomocy motocyklistom, którzy znaleźli się w potrzebie, a także skromność tych, którzy uczestniczyli w nim po raz kolejny. Jestem po prostu szczęśliwy, że mogłem w nim uczestniczyć.
WIKTOR - ROBISZ DOBRą ROBOTĘ.
Jeśli chodzi o pewne niedociągnięcia, to moim zdaniem powinna panować większa dyscyplina w grupach. Grupy powinny przemieszczać się razem w odpowiednich odległościach jedna od drugiej, tak jak miało to być w zamierzeniach. Jadąc całą grupą (około 10 motocykli) można by zatankować za jednym razem wszystkie maszyny, a dopiero po przybyciu do celu rozliczać się między sobą z należności finansowych. Jak odbywało się tankowanie to doskonale wszyscy wiemy. Praktyka pokazała, że w przyszłości należało by zabezpieczyć więcej lawet na niesprawne motocykle.
Kwatermistrz Rajdu
Jerzy DąBROWSKI

Dziekuje bardzo! Przepraszam serdecne, moj po polsku nie dobry i musie pisac list po angliescu...
Pan Victor... Thank you so much for allowing me to join such a wonderful family. I understand how much work is involved in organizing such an event and we can't thank you enough for all the time you spent to coordinate everything.
Pan Adam (a.k.a. Grand Puba)... Thank you so much for looking after me during the ride. We were an amazing group and had such fun... (sometimes too much fun).
Pan Andrew (from Auschwitz - Captain of the "fluorescent riders" :-] )... Thank you so much for translating and sharing your knowledge of the cemetaries we visited and for caring for my diary.
I understand that there is a meeting in September. Please note that I could put up people (four in beds and others on mats/sleeping bags) for some who may be coming from out of town. I would be grateful if you would pass this invitation in Polish to those who were on the ride as well as confirm when the meeting is.
Milego wieczoru!
Diana

Witaj Wiktorze
Jak tylko się dowiedziałem o Międzynarodowym Rajdzie Katyńskim jesienią 2006 i obejrzałem stronę www to od razu postanowiłem, że muszę pojechać. Nie zawiodłem się.
Uczestnictwo w VII MRK było dla mnie bardzo wzruszające. Te dwa tygodnie były jednymi z najważniejszych w moim dotychczasowym życiu. Nie potrafię pisać kwiecistych słów, jestem po prostu szczęśliwy, że mogłem to przeżyć. Tyle łez wzruszenia, które napełniały moje serce wielką radością, tylu wspaniałych ludzi rozumiejących się bez słów. Taka lekcja patriotyzmu jest teraz potrzebna wielu Polakom.
Było wspaniale, choć czasami niebezpiecznie. Moją zmorą była ogarniająca mnie senność podczas monotonnej jazdy w dużej grupie. Nie mogłem zapanować momentami nad opadającymi powiekami. Nie byłem w tym odosobniony. Lekarstwem okazała się jazda w mniejszej (kilkuosobowej) grupce ze zmiennym tempem jazdy. Dobrze, że na tym Rajdzie mieliśmy dobrą pogodę i można było czasami zdrzemnąć się na trawce. Nie było łatwo ale to sprzyja większej integracji. Na pewno nie był to mój ostatni Rajd. Dziękuję Wiktorze, że wkładasz tyle serca i pracy w przygotowanie i prowadzenie Rajdu. Niech twój rumak prowadzi jak najbezpieczniej przez następne Rajdy do naszych Rodaków na Wschodzie, do tych którzy potrzebują prawdy i do tych, którzy potrzebują modlitwy. Jestem całym sercem z Tobą. Uczestnik VII MRK Rafał Lusina

Drogi Wiktorze,
Już Ci dziękowałam osobiście za gościnę i możliwość uczestnictwa w Rajdzie Katyńskim. Pragnę również, abyś wiedział czym tak naprawdę była dla mnie ta wyprawa. Rajd pozwolił mi na nowo uwierzyć w ludzi - w ich otwarte serca. Spotkania z mieszkańcami kresów to doświadczenie, które na zawsze pozostaje w sercu i w pamięci. Takie spotkania sprawiają, że człowiek nabiera dystansu do własnych problemów i stara sie pomóc innym - tym, którzy naprawdę tego potrzebują, bo są sami. Wspólnota, którą stworzyliśmy jako uczestnicy Rajdu to coś więcej niż grupa przypadkowych ludzi jadących na motorach. Rozmawiałam z wieloma i uważam, że połączyła nas wielka pasja - milość do ludzi i współczujące i pamiętające serca dla tych, którzy tak szybko i niewinnie zginęli. Wspaniałe jest to, że w Rajdzie uczestniczy coraz więcej młodych, niezwykle wartościowych ludzi. To może tylko wróżyć lepsze jutro. Rajd byl również dla mnie najlepszą, bo żywą i prawdziwą lekcją historii. Uważam, ze każdy Polak powinien choc raz pojechać na kresy, pojechać z nami. Dziękuję Ci z całego serca za to co robisz.
Ela Kłosowska

Moje wspomnienie
VII Rajd Katyński powoli przechodzi do historii. Jeszcze tylko spotkanie w Katedrze Polowej WP, potem Plac Marszałka Piłsudskiego i pozostaną wspomnienia. Ale czy tylko? To był mój drugi rajd. Byłem do niego o wiele lepiej przygotowany pod każdym względem. Spotkanie z członkami grupy rozwiało moje obawy o kształt naszej współpracy. Spotkałem ludzi mądrych życiowo i wykształconych, przez co nasze obcowanie okazało się udane i przyjemne. Byliśmy razem do chwili rozwiązania rajdu. Dziękuję Wam za to. Dziękuję za wspólne przeżycia i jazdę. Jestem pewien, że warto było pozostać do końca. Będziemy teraz żyć satysfakcją, że przejechaliśmy każdy kilometr trasy z własnego wyboru, pokonując własne słabości. Niech każdy z Was w swym sumieniu odpowie sobie na pytanie, czy pamięta urlop, którym wciąż żyje po powrocie do domu? Czy witano Was kiedyś w kraju zmęczonych w taki sposób, jak to miało miejsce w Sokółce?
Czas refleksji dopiero nastąpi. Wszystko jest jeszcze za świeże. Wciąż jeszcze "jedziemy". Nie da się po tym, co przeżyliśmy wspólnie, tak po prostu iść do pracy i zapomnieć. Jestem pewien, że coś się zmieniło. Jesteśmy już innymi ludźmi. Wzbogaciliśmy nasze dusze. Nasza wrażliwość jest wyczulona, dostrzegamy i rozumiemy inne wartości. Takie zapomniane cnoty jak szlachetność, prawość, zacność czy uczciwość obywatelska, które cechują starsze pokolenia, nie są już dla nas truizmem. Jesteśmy na pewno lepsi. Wiem to, bo kiedy stałem wzruszony z pochodnią w ręku, widziałem także łzy w Waszych oczach. Przeżywaliśmy to uniesienie i czuliśmy wszyscy razem. Oczami wyobraźni byliśmy na apelu w Ostaszkowie, twerskiej kaźni i przy dołach grobowych w Miednoje. Widzieliśmy jak w katyńskim lesie strzelają w tył głowy, a kolejne zabłocone ciężarówki przywożą następne transporty. Widzieliśmy, jak kaci w półmroku, z naganem w ręku wrzeszczą i popychają kolejnych. Jednoczyliśmy się z rodzinami pomordowanych, którzy czekali na swoich najbliższych, ciągle wierząc, że kiedyś wrócą. Staliśmy na tej ziemi ze spuszczoną głową i ściśniętym gardłem. Będziemy o tym opowiadać. Będziemy przekonywać, że warto było jechać, aby przeżyć katharsis, aby obejrzeć ten swój własny film, aby mieć swój pogląd na historię i aby nikt nie wmawiał nam swojej prawdy. Warto było jechać, aby zrozumieć potrzebę mówienia o tym. Kiedy niedawno w zacnym towarzystwie opowiadałem o rajdzie, pewien jegomość krytycznie oceniając całe przedsięwzięcie wyraził tezę, że pielęgnujemy swoje klęski "Rzezi w historii było wiele, po co ta demonstracja? Dlaczego Ormianie nie robią najazdu na Stambuł?"… Cóż mogłem odpowiedzieć? "Zapewne nie mają u siebie takiego Wiktora Węgrzyna", rzekłem. Wszak Żydzi uczą swoją młodzież historii na miejscu w Oświęcimiu.
Prawda o tym rajdzie powoli, acz z wielkimi oporami przebija się do świadomości Polaków. Dzieje się tak, dzięki jego uczestnikom, dzięki oprawie i celowi, jakiemu służy. To nie jest wycieczka krajoznawcza. To jest nie lada wyzwanie dla każdego. Także dla tych, którzy jadą po raz kolejny. Bywa, że maszyny nie wytrzymują ciężkiej eksploatacji, czasem doskwierają niewygody i zła pogoda. Innym razem zmęczenie zbiera żniwo. Ale jest coś w zamian. Tylko my, którzyśmy tam byli wiemy co. Nie wszystko można opisać słowami. Te przeżycia duchowe, te ogniska, wspólne posiłki, ta serdeczność i te setki kilometrów drogi, które trzeba codziennie pokonać, aby jutro od nowa chłonąć dodatkową porcję wrażeń są cechą szczególną tej wyprawy.
Zanim jeszcze pojechałem, usłyszałem: cóż z ciebie za motocyklista, jeśli nie byłeś na Rajdzie Katyńskim? O czym będziesz wnukom opowiadał ???

Sławomir Iwanicki
Uczestnik VI i VII rajdu




--------------------------------------------------------------------------------
SPRAWOZDANIE Z VII-GO MIĘDZYNARODOWEGO MOTOCYKLOWEGO RAJDU KATYŃSKIEGO 25.08 - 09.09.2007r.


CEL RAJDU:
Złożenie hołdu Polskiemu Rycerstwu - Oficerom Wojska Polskiego, Policjantom, Żołnierzom KOP-u, Polskiej Inteligencji - pomordowanym przez komunistów i Niemców w Katyniu, Miednoje, Charkowie, w Kijowie-Bykowni, Kuropatach i we Lwowie na Wzgórzach Wuleckich. Złożenie hołdu żołnierzom Wojska Polskiego, poległym w walce "Za Wolność Naszą i Waszą".

UCZESTNICY:
W Rajdzie uczestniczyło 100 motocykli, 5 furgonów towarowych oraz jeden samochód osobowy z ekipą prywatnej TV z Łomży. Uczestnikami byli motocykliści z całej Polski, o bardzo różnych zawodach. Było 2 pilotów LOT-u - kapitanów Boeinga 767, 2 księży, był zakonnik, sędzia i górnik, 2 lekarzy, muzyk i architekt, byli studenci. Najmłodsza uczestniczka Rajdu była 17 letnia Roma Robaczewska z Poznania. Najstarszy był architekt z Lublina, pan Zbigniew Kirszak, miał 74 lata. W Rajdzie pojechało 5 motocyklistów z Chicago i po jednym z Kanady i Danii.
W Rajdzie pojechaly 4 dzielne dziewczyny na swoich motocyklach. Była to Diana Godard, dyplomatka Kanady z kanadyjskiej ambasady w Warszawie, była prawnik Grażyna Otola-Pawlica, z Chicago przyjechała Magda Huk- Dzika, założycielka i prezes polskiego klubu motocyklowego Sokół w Chicago, była Kazimiera Borowczyk. IPN wyslal furgon bagażowy, wypełniony książkami i przewodnikami po Kresach Rzeczypospolitej, pana dra Jerzego Kirszaka. Jego pogadanki przy ognisku były bezcenne. Zwracała uwagę duża grupa rozśpiewanej młodzieży, śpiewali wszyscy, był to najbardziej rozspiewany Rajd z dotychczasowych. Długo w noc rozbrzmiewał katyński las, polską pieśnią żołnierską, przy nocnym ognisku. Tak było w Kijowie - Bykowni, tak było w Miednoje i na każdym postoju.

TRASA RAJDU:
16 dniowa (6000 km.) Warszawa - Żółkiew - Lwów - Jazłowiec - Buczacz - Okopy Sw. Trójcy - Chocim - Zwaniec - Kamieniec Podolski - Bar - Brachilow - Berdyczów - Kijow-Bykownia - Charków - Kozielsk - Moskwa - Miednoje - Ostaszków - Katyń - Iwieniec - Slonim - Wolkowysk - Sokółka - Warszawa
Komandorem trasy był pan Jacek Kawczyński.

ROZPOCZĘCIE RAJDU:
Motocykliści zebrali się w dniu 24.08.2007 w świątyni Opatrzności Bożej w Wilanowie. Tu nastąpiła odprawa i podział na grupy.
Start Rajdu odbył się w dniu 25.08.2007 r. o godzinie 10:00, na Pl. Marszałka Józefa Piłsudskiego, przed Grobem Nieznanego Żołnierza w Warszawie. Uroczystość była przygotowana i przeprowadzona przez Komendę Główną Policji i Wojsko Polskie. W uroczystości udział wzięła orkiestra i asysta honorowa Wojska Polskiego. W uroczystości uczestniczyli przedstawiciele MON, Policji, UDSKIOR, Kombatanci, Rodziny Katyńskie, Wspólnota Polska i inni.
Meldunek złożył Komandor Trasy Jacek Kawczyński Panu mjr Januszowi Brochwicz-Lewińskiemu, kawalerowi Krzyża Virtuti Militari, legendarnemu Gryfowi z Powstania Warszawskiego.
Ksiądz Prałat Zdzisław Peszkowski, kapelan Rodzin Katyńskich, przesłał ze szpitala w Aninie posłanie i pobłogosławił uczestników Rajdu. Kapitan Hieronim Pakulski, żołnierz AK i więzień Stalinogórska, wystrzałem z rewolweru dokonał honorowego startu.

ZŁOŻYLIśMY WIEŃCE:
w miejscach zbrodni komunistycznych, na cmentarzach w Katyniu, Miednoje, Charkowie, Kijowie - Bykowni, Minsku-Kuropatach. Odprawione zostały Msze święte za pomordowanych.
Złożyliśmy również wieńce na sąsiednich cmentarzach, gdzie spoczywają obywatele byłego ZSRR - mordowani w równie okrutny sposób. W uroczystościach często uczestniczyli przedstawiciele lokalnych władz.
Złożyliśmy wieniec w miejscu zbrodni niemieckich we Lwowie, na Wzgórzach Wuleckich.
Złożyliśmy wieńce na grobach żołnierzy polskich:
W Żółkwi, na grobie Hetmana Wielkiego Koronnego Stanisława Żółkiewskiego.
We Lwowie, na Cmentarzu Orląt Lwowskich, gdzie najmłodsi żołnierze Rzeczypospolitej w dniach 1 - 22 listopada 1918 roku walczyli i obronili polski Lwów.
Na grobie Marii Konopnickiej, Władysława Bełzy, Ordona, pod pomnikiem Adama Mickiewicza we Lwowie, tam po mszy w Katedrze, odprawionej przez Kardynała Jaworskiego, odbył się koncert polskiej pieśni patriotycznej.
W Brachiłowie, poległym w ciężkich walkach z bolszewikami pod Meżyrowem 27 kwietnia 1920 roku.
W Barze, poległym w 1920 roku w walce z bolszewikami, którzy w składzie 3 armii gen. Rydza-śmigłego bili się o wolną Ukrainę, wspólnie z oddziałami atamana Semena Petlury.
W Ostaszkowie, Slonimiu, Nowogrodku.
Odwiedziliśmy polskie twierdze w Chocimiu, Żwańcu, w Okopach św. Trójcy, Buczaczu, Jazłowcu i Kamieńcu Podolskim.

ZAINTERESOWANIE RAJDEM:
Rajd cieszył się bardzo dużym zainteresowaniem na całej trasie. Duża grupa motocykli udekorowanych flagami Polski i Ukrainy a później Rosji zwracała uwagę i zjednywała sympatię miejscowej ludności. Spotykaliśmy się z serdecznością na każdym kroku. Podczas całego Rajdu nie było ani jednego, wrogiego nam aktu.

SPOTKANIA:
Było ich wiele. W Zulkwi, we Lwowie, w Barze, w Brachilowie, Kijowie-Bykowni, w Charkowie, w Miednoje, w Smoleńsku, w Iwiencu,w Wolkowysku i innych miejscach. Spotykaliśmy Polaków na cmentarzach. To były silne przeżycia. Były łzy.
Szczególnie wzruszające były spotkania z dziećmi.
W Smoleńsku i w Miednoje odwiedziliśmy sierocińce dzieci rosyjskich. Dzieci śpiewały i tańczyły, my woziliśmy je motocyklami i obdarowaliśmy zabawkami, slodyczami i sprzetem sportowym. Radości było co niemiara. Dyrektor sierocińca w Miednoje, podobnie jak w Smoleńsku, prosił: nie omijajcie nas, przyjeżdżajcie za rok, popatrzcie ile radości sprawiliście tym biednym dzieciom.

WŁADZE:
Odnotowaliśmy dużą życzliwość władz na całej trasie Rajdu. Na terytorium Ukrainy częściowo, a na Białorusi zawsze, towarzyszyły nam eskorty policji, ułatwiając i znacznie przyspieszając przejazd. Na Białorusi Rajd wzbudził duże zainteresowanie milicji, wszędzie towarzyszyły nam kamery filmowe, jawne i ukryte.
Przejścia graniczne przekraczaliśmy sprawnie, poza kolejnością. Dotychczasowe klopoty przy wjezdzie na terytorium Rosji, gdzie zdarzyło się nam stać już 11 godzin, roku ubiegłym 7, przy 50 motocyklach, mamy za sobą, tym razem poszło b. sprawnie. 100 motocykli, 5 furgonów i jeden samochód osobowy odprawialiśmy w 5 godzin, - rekord.
To dzięki pomocy MSZ Polski i Rosji i Pana Jerzego Bahra, Ambasadora RP w Moskwie.
Na Ukrainie, a także w Rosji, w Miednoje i w Katyniu, w uroczystościach uczestniczyli przedstawiciele miejscowych władz.

MEDIA:
Nasze nadzieje, że po ubiegłorocznym patronacie TV Polonia, milczenie polskojęzycznych mediów zostanie przełamane, okazały się bezzasadne. Na mój list do nowego prezesa publicznej telewizji pana Urbańskiego, z prośbą o patronat, nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Zdumiewa arogancja tej firmy, utrzymywanej przeciez z pieniędzy podatnika.
Natomiast poza granicami Polski, podobnie jak w latach ubiegłych, obserwowaliśmy duże zainteresowanie mediów. Udzieliliśmy wielu wywiadów dla prasy, radia i TV. Były informacje o Rajdzie w telewizji smoleńskiej a na Ukrainie były informacje niemal codzienne - tak nas informowali napotkani ludzie.
Jedynie na Białorusi i w Polsce obowiązuje cisza medialna. O ile na Bialorusi można to jakoś wytłumaczyć, to w Polsce nie. Pan Urbański woli Kapitana Klosa i Czterech Pancernych.

DARY:
VII Rajd Katyński poprzedziliśmy zbiórką darów dla Polaków pozostałych na dawnych Kresach Rzeczypospolitej. Były to przede wszystkim książki: dzieła Sienkiewicza, Mickiewicza, Słowackiego, Norwida oraz wiele innych, podręczniki szkolne do nauki j. polskiego i historii, zeszyty, sprzet sportowy także słodycze, zabawki, koszulki, długopisy itp. Zawieźliśmy 150 par butów i 200 piłek futbolowych.
Proszę pamiętać, że na ziemiach tych przez dziesiątki lat polskość była tępiona, za polskość strzelano, wywożono na Syberię. Pozostały tam zrujnowane cmentarze, pałace również często w ruinie i ciągle jeszcze ludzie - Polacy kochający Polskę. I to dla nich spotkania z rodakami i książka polska są bezcenne.

Następujące instytucje i osoby prywatne bezinteresownie użyczyły nam pięć furgonów bagażowych, którymi mogliśmy przewieść dary:
1. Komenda Główna Policji
2. Pan Kazimierz Ducki
3. Pan Marek Mróz
4. Stowarzyszenie Expatria
5. IPN


WNIOSKI:
VII Rajd Katyński zakończył się pełnym sukcesem. Osiągnęliśmy wszystkie wyznaczone cele. Nawiązaliśmy wiele nowych przyjaźni. Wszystkie spotkania były wzruszające, a zwłaszcza z Polakami. Były łzy. Zapraszają nas, chcą nas gościć. Odniosłem wrażenie, że jesteśmy im potrzebni, ale Oni nam również ze swoim umiłowaniem Polski.
Motocykliści uczestniczący w VII Rajdzie Katyńskim zachowywali się wzorowo. W trudnych warunkach wykazali hart ducha najwyższej próby. To dżentelmeni i zapewniam, że nie przyniosą Polsce wstydu. Wokół szlachetnych celów, gromadzą się szlachetni ludzie.
Zamieszczone powyżej informacje o Rajdzie Katyńskim są suche i nie oddają atmosfery tych 2 tygodni, dlatego dołączam do tego sprawozdania kilka wrażen uczestników.





--------------------------------------------------------------------------------

NAGRODY



Ks. Prymas Józef Glemp, ufundował nagrodę dla Pana Marcina Gałeckiego z Siedlec - Chorążego VII Rajdu Katyńskiego - wybrany przez motocyklistów za najbardziej lubianego uczestnika Rajdu.

Nagrodę Pana Prezydenta Rzeczypospolitej, Ryszarda Kaczorowskiego, otrzymał Pan Kuba Michalski z Warszawy - za wielką pracę jaką włożył w przygotowanie VII Rajdu Katyńskiego - to człowiek niezwykle uczynny i koleżeński.

Ks. Zdzisław Peszkowski, kapelan Rodzin Katyńskich, ufundował nagrodę dla Pana Jacka Kawczynskiego z Chicago, wicekomandora Rajdu. Jacek jest jednym z najwierniejszych uczestników Rajdów Katyńskich. Tegoroczny Rajd jest jego piątym Rajdem. Zwykle dwa razy w roku (a czasem 3) przylatuje z Chicago, aby uczestniczyć w Rajdzie Katyńskim i w wiosennej inauguracji sezonu motocyklowego na Jasnej Górze. Czasem przylatuje na rajd "Ojców Naszych Starym Szlakiem"

Pan prof. Janusz Kurtyka prezes IPN, ufundował nagrodę dla Pana dr Jerzego Kirszaka z Wrocławia - za opracowanie historyczne Rajdu.

Pan gen. broni dr Franciszek Gągor, Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, ufundował nagrodę dla drugiego najpopularniejszego motocyklisty VII Rajdu - księdza Marka Doszko, proboszcza z podwarszawskiej Siennicy, dbającego o nasze dusze, kapelana motocyklistów, świetnego kolegę. Nie byłoby połowy Rajdu gdyby nie było ks. Marka. Jego wystąpienia w imieniu motocyklistów, rozmowy z dziećmi, także rosyjskimi, Jego takt, poczucie humoru, błyskotliwość, ujmujący sposób bycia, zjednują nam WSZYSTKICH

Pan insp. Tadeusz Budzik, Komendant Główny Policji ufundował nagrodę dla Pana aspiranta sztabowego Mariana Pisarka, szkolącego w podwarszawskim Legionowie młodych Policjantów. Marian, niezwykle koleżeński i uczynny, jedzie zwykle na końcu kolumny motocyklistów, furgonem użyczonym przez K. G. Policji z lawetą i zbiera uszkodzone motocykle. Jest zawsze tam gdzie jest potrzebny.

Pan gen. Miroslaw Kuśmierczak, Komendant Główny Straży Granicznej, ufundował nagrodę dla ks. Jana Zalewskiego z Danii, za hart ducha. Będąc w niezwykle trudnej sytuacji, Ksiądz Jan zachował zimna krew i ukończył Rajd w b. dobrej formie. Dla ks. Zalewskiego VII Rajd Katyński był dłuższy o ponad 2000 km.

Pan Frank Spula, Prezes Kongresu Polonii Amerykanskiej i Zwiazku Narodowego Polskiego ufundował nagrody dla piątki motocyklistów z Polskiego Klubu Motocyklowego "Sokół" w Chicago, uczestników VII Rajdu Katyńskiego, którzy na tegoroczny Rajd przyjechali ze swoją prezeska, Magdą Huk-Dzika na czele. Przyjechali w składzie: Józef Zieliński. Jacek Kawczyński, Elżbieta Kłosowska, Jacek Niemczyk.
Jacek Kawczyński był wicekomandorem VII Rajdu Katyńskiego, a Jacek Niemczyk, dziennikarz Radia 1030 i TV Polvisjon w Chicago, nadawał codzienne sprawozdania z trasy Rajdu do Chicago i Nowego Yorku.

Pani Virginia Sikora, Prezeska Zwiazku Polek w Ameryce, ufundowała nagrodę dla najmłodszej uczestniczki VII Rajdu Katyńskiego, 17 letniej Romy Robaczewskiej z Poznania, która wraz z Tatą w doskonałej formie przejechała Rajd.

Pan prof. Andrzej Stelmachowski, Prezes Stow. Wspólnota Polska, ufundował nagrodę dla Pana Piotra Jurka z Kanady, który wraz z ze swoją siostrą Dominiką przejechał Rajd Katyński w doskonałej formie.

Pan mec. Les Kuczynski, Prezes Rady Polonii Swiata, ufundował nagrodę dla Pani Diana Godard, dyplomatki Kanadyjskiej, pracującej w ambasadzie Kanady w Warszawie. Ta urocza, zawsze uśmiechnięta dziewczyna była trzecim, najbardziej lubianym przez motocyklistów, uczestnikiem VII Rajdu Katyńskiego.
Pan mecenas ufundował również nagrodę dla Pana Zbigniewa Kirszaka, najstarszego uczestnika Rajdu, 74 letniego architekta, taty Jurka Kirszaka, historyka Rajdu,

Komandor Trasy - Jacek Kawczynski, ufundował nagrodę specjalną dla Pana Grzegorza Ficonia, mechanika i kucharza Rajdu. Człowiek niezwykły, potrafi naprawić motocykl i ugotować świetną zupę. Dzięki Grzesiowi nikt nigdy nie był głodny.

W Rajdzie pojechały cztery dzielne dziewczyny, kierujące swoimi motocyklami. Kanadyjka Diana Godard, Magda Huk-Dzika z Chicago, Grazyna Otola-Pawlica i Kazimiera Borowczyk. Dla Tych dzielnych dziewczyn nagrody ufundował Komandor Rajdu Wiktor Węgrzyn.

1 comment:

HarleyMan said...

http://harleyman-harleyman.blogspot.com/2011/02/rajd-katynski-czyli-co-tu-jest-grane.html